DSC03790Lista chętnych na tę wycieczko - pielgrzymkę do Panewnik zamknęła się liczbą 45 osób, jednakże w dniu wycieczki 20 stycznia na początkowym przystanku i podobnie przed Bazyliką pokazało się wiele twarzy spoza tej listy. Niestety faktycznej liczby naszych słuchaczy, nie udało się ustalić z powodu "nagłych poruszeń", a przede wszystkim za sprawą o. Fryderyka Jerzego Grześka, który już pierwszymi słowami powitania i piosenką rozbawił niesłychanie całą grupę.
Pochodzący z Michałkowic, kiedyś samodzielnej gminy, a od roku 1951 dzielnicy Siemianowic, o. Fryderyk posługuje się literacką polszczyzną, ale nie zapomniał języka dzieciństwa i od czasu do czasu "wypsnęło" mu się jakieś słówko w śląskiej gwarze, co czynił z takim wdziękiem, iż nawet ci, którzy być może nie bardzo zrozumieli, wybuchali śmiechem, co zdarzało się podczas tej wycieczko-pielgrzymki aż nader często. 

Z racji odbywających, w tym czasie i tym miejscu, uroczystości, o. Fryderyk "wstrzeliwał się" w odpowiednich momentach w centra tych miejsc, które były celem naszej pielgrzymki, a robił to z równie z "franciszkańskim" zapałem, jak i wielkim humorem.
szopka 2017Przy pierwszym z takich "momentów", udało nam się zobaczyć tę sławną, gigantyczną, panewnicką Bożonarodzeniową Szopkę, a nawet zaśpiewać Maleńkiemu Jezusowi, przywiezionemu w 1981 z samego Betlejem, dwie zwrotki kolędy. A jako byłym harcerzom, a być może nawet skautom, śpiew wyszedł całkiem - całkiem. Może nie zawsze trzymał się melodii, ale na pewno był w Bazylice dobrze słyszany. Oczywiście nasze "Wrzosy Jesieni" wykonałyby to tysiąc razy lepiej.
Następnym etapem była szopka ruchoma i jak nazwa wskazuje, przesuwająca się, wokół  Żłobka i Św. Rodziny, historia świecka i religijna naszego narodu. Niestety z uwagi na przenosiny Muzeum Misyjnego, tylko niektóre jego fragmenty zostały umieszczone w szopce. Głównie te, przywiezione z misji, porozrzucanych po całym świecie, mające postać miniaturowych Stajenek Betlejemskich, wykonanych z różnych materiałów i różnymi technikami, przez misjonarzy oo. Franciszkanów.
Dalej, kolejna szopka, tym razem żywa, o tyle ciekawa, że przybyły w tym roku do stajenki dwie młodziutkie lamy, które wg o. Fryderyka żyją w Andach od ponad 5 tyś. lat  -  te oglądane wyglądały bardzo młodo!
Przy miniaturowej Grocie Najświętszej Marii Panny z Lourdes, oprowadzający nas zakonnik opowiedział nam historię miniatury i samej Bazyliki, rozdając przy tym pamiątkowe kartki z życzeniami bożonarodzeniowymi. Niektórym z nas udało się nawet zdobyć na nich jego autograf.
Już nieco zmarznięci dokonaliśmy "inwazji" na Herbarium, gdzie przy mocnej korzennej, franciszkańskiej herbatce, wróciły nam mocno "odgrzane" humory. O ile zdążyłem zauważyć, to w Herbarium, nie tylko mocną herbatą częstowali się nasi wycieczko-pielgrzymi, ale również "franciszkańskim grzańcem", który potęgował ich humor i wesołość.
Na koniec zaproszeni przez o. Fryderyka do auli ichniejszego Domu Parafialnego dokończyliśmy dzieła zwiedzania; kawą, przeróżnymi ciastami i pączkami.

Do Bytomia dotarliśmy przed transmisją skoków narciarskich w Obersdorfie. U powracających nie udało mi się zauważyć smutnych min, co mnie osobiście bardzo cieszy. Po żeglarsku "tak trzymać"!     

Zobacz zdjęcia z wycieczki w naszej Galerii 2.

Damian Mzyk